Po dziewięciu dniach w śpiączce i czterdziestu dniach w szpitalu został z niego wypisany ze stwierdzonym uszkodzeniem mózgu i prawie całkowitą amnezją na temat jego życia przed atakiem. Nie mając odpowiedniego ubezpieczenia i nie mogąc pozwolić sobie na finansowanie profesjonalnej terapii, Mark wynajduje swoją własną – rozpoczyna budowę zminiaturyzowanego belgijskiego miasteczka z czasów II wojny światowej, które zapełnia lalkami reprezentującymi siebie, swoich przyjaciół, a nawet tych, którzy go napadli.
Konstruowanie budynków, przedmiotów i lalek oraz odgrywanie za ich pomocą przeróżnych scenek pomaga mu w odzyskaniu koordynacji ruchowej i wzrokowej, a przede wszystkim – pozwala mu sobie poradzić z psychicznymi ranami, które pozostawił w jego umyśle napad. Nazywa to miasto Marwencol – skrótem imion Mark, Wendy i Colleen. Kiedy Mark zaczyna dokumentować swoją makietę miasteczka za pomocą aparatu, jego zdjęcia zostają odkryte, opublikowane i wystawione w prestiżowej nowojorskiej galerii. Ale etykietka „sztuki”, która została przypięta do tych intensywnie osobistych dzieł, zmusza Marka do dokonania wyboru pomiędzy bezpieczeństwem jego fikcyjnego życia w Marwencol a prawdziwym światem, którego stara się unikać od momentu ataku.